Rodzice chcą wspomagać rozwój swojego dziecka, w tym jego kompetencje językowe. Zdają sobie sprawę, że znajomość języków obcych jest we współczesnym świecie bardzo istotna. Ta świadomość bywa też stresująca – chcemy dziecku pomóc, ale nie zawsze wiemy jak. Nie trzeba się obawiać samodzielnego uczenia dziecka języków. Można przecież razem z nim rozpocząć tę przygodę. Edukacja językowa z Ting, zaproponowana przez Empik, a opracowana przez metodyków Leo English, pokazuje, jak się uczyć w sposób przyjazny i dziecku, i rodzicowi.
Mało kto pamięta jak sam uczył się rodzimego języka. Z pewnością był to proces długotrwały, który nie wiązał się od początku z siedzeniem w ławce i uczeniem się słówek. Zaczął się od rozmów z bliskimi. Małe dzieci bardziej przyjmują ojczysty język, chłoną go, poznają w kontekście różnych sytuacji niż się go uczą. W lingwistyce takie przyswajanie nazywa się akwizycją językową (ang. acquisition). Inaczej jest z dorosłymi, którzy ucząc się nowego języka, zapoznają się, np. w szkołach językowych, ze strukturami gramatycznymi. Dla dziecka to zbyt abstrakcyjne – potrzebne są inne metody, aby rozwinąć jego umiejętność mówienia i myślenia w innym niż rodzimy języku.
Leo English – naturalnie po angielsku
Twórcy metody Leo English, opierając się na badaniach naukowych i wykorzystując swoje ogromne doświadczenie dydaktyczne, opracowali sposób uczenia języka angielskiego, który jest jak najbardziej zbliżony do naturalnego przyjmowania (akwizycji) języka rodzimego. Ta metoda została wykorzystana także do przygotowania serii materiałów edukacyjnych Discoveria – książek, puzzli, obrazków i gier Ting, które będą dostępne jedynie w Empiku. Ting to interaktywny długopis, który po przyłożeniu do obrazka w specjalnej książce, wypowiada słówko i frazę, zadaje pytanie, śpiewa, rymuje, proponuje wspólną zabawę. Odtwarza też dźwięki otoczenia – dziecko słyszy pluskanie wody, tykanie zegara czy dźwięk wiolonczeli. Zarówno seria zabawek edukacyjnych, jak i lekcje prowadzone metodą Leo English mają sprawić, że młodziutki uczeń poczuje się w otoczeniu języka obcego dobrze i swobodnie.
Anna Lesińska-Caudle, metodyczka związana z Uniwersytetem Łódzkim, propagatorka metody Leo English i autorka książek aktywowanych długopisem Ting „What a Day” jest zwolenniczką takiej właśnie edukacji: – Małe dziecko ma dużą zdolność nieświadomego przyswajania języka – tak jak to robi w języku ojczystym. Pytanie, co zrobić, by wykorzystać tę zdolność w nauczaniu drugiego języka? Istotą jest stworzenie kontekstu. Uwagę dziecka możemy przykuć tylko na bardzo krótki czas, mamy więc całą gamę sposobów, kieszenie pełne pomysłów, żeby to zrobić. Chcemy dzieci zainteresować, chcemy je zachęcić do zabawy. Dysponujemy przeróżnymi materiałami, narzędziami i rekwizytami wykorzystywanymi do tego celu, ale to nauczyciel jednak opowiada historyjkę, odgrywa ją, stwarza z dziećmi kontekst, w którym odwołuje się do ich doświadczeń i wypowiada autentycznie dla nich brzmiące zdania. Dzieje się to w taki sposób, w jaki rodzice uczą dzieci mówić.
Zabawy interaktywne
Dziecko uczy się przez zabawę, bo ona je angażuje. Wykorzystuje się zatem układanki, karty z obrazkami, specjalnie skonstruowane gry, puzzle i memory. Materiał językowy najlepiej organizować wokół tematów zaczerpniętych z otoczenia dziecka i odwołujących się do jego wyobraźni – rozmawia się o rodzinie, zabawkach czy codziennych czynnościach. Historyjki powinny być krótkie, zrozumiałe przez kontekst i zabawne. Humor jest świetnym narzędziem nauki. Ponadto pomocne są bajki, piosenki i rymowanki, których odtwarzanie sprawia dziecku przyjemność. W ten sposób cieszy się ono procesem poznawania języka i jego brzmieniem. Chłonie go za pomocą różnych zmysłów. Z kolei poprzez ruch dziecko rozwija wszelkie umiejętności potrzebne do życia. Total Physical Response – w skrócie jako TPR – odnosi się do reagowania całym ciałem i jest stosowana w nauce języka angielskiego od kilkudziesięciu lat. Dzieci słuchają, naśladują, przekładają słowa na ruch. Dzięki temu nauka jest i dynamiczna, i atrakcyjna, ale nie można zapominać o jeszcze jednym ważnym aspekcie – ruch niweluje stres, a ten jest wrogiem efektywnej nauki, bo bardzo obniża możliwość przyswajania języka. Dlatego to bardzo dobrze, jeśli w proces uczenia angażują się rodzice, bo maluchy w ich bliskości czują się bezpiecznie i swobodnie. Mogą z nim dzielić zachwyt wobec brzmienia języka i entuzjazm związany z jego poznawaniem. Odpytywanie ze słówek, stresowanie i krytykowanie to nie najlepszy pomysł. Niech nauce towarzyszy zabawa i radość. Strach przed błędami raczej paraliżuje niż pomaga mówić, a nie zapominajmy o celu tej nauki – jest nim uwrażliwianie na język obcy, a nie bezbłędność językowa. Mówić poprawnie i coraz poprawniej uczymy się przecież przez całe życie.