„Mówiące” zabawki edukacyjne zdobywają serca coraz większej liczby dzieci i ich rodziców. W dobie smartfonów to one potrafią skutecznie przykuć uwagę najmłodszych. Możliwości zabawki, która komunikuje się z odbiorcą, wykorzystuje się też do nauki nowych języków. Edukacja i świetna zabawa nareszcie idą w parze.
Rodzice rozumieją konieczność rozwijania różnorakich kompetencji dzieci, ale miewają wątpliwości dotyczące tego, kiedy najlepiej jest zacząć naukę i jak mądrze wspierać w niej maluchy. Obecnie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, jak ważna jest nauka języków obcych – pytanie tylko, kiedy ją zacząć, by była najbardziej efektywna – czy równolegle z językiem ojczystym czy dopiero po jego opanowaniu? Metodycy Leo English proponują rozwiązania, w których już trzyletnie dzieci poprzez zabawę uczą się języka angielskiego.
Pobawmy się wspólnie
W Empiku rodzic znajdzie szeroki wybór produktów rozwijających wszelkie umiejętności – od rozpoznawania kształtów, kolorów i dźwięków, przez stymulacje małej motoryki po rozbudowę kompetencji komunikacyjnych. Dobrze wybrać takie, które skłaniają dziecko do konkretnej aktywności, angażują je. Wtedy zabawa potrwa dłużej niż pięć minut, a maluch skupi swoją uwagę na różnych funkcjach i nie rozproszy się natychmiast. Producenci dostosowują swoje propozycje do konkretnych grup wiekowych, ale to rodzic musi wybrać produkty odpowiadające etapowi rozwoju dziecka i jego upodobaniom, by rozwijały określone umiejętności. Właściwie dobrana zabawka będzie pobudzać różne zmysły – wzrok kolorem, słuch dźwiękiem, dotyk różnorodnością faktur i możliwościami związanymi z manipulowaniem poszczególnymi elementami. Ważne, żeby stymulowała też intelektualnie, czyli dawała dziecku pewną dowolność, jak ją może wykorzystać. Istotne jest to, że dopiero w interakcji z rodzicami walory edukacyjne zabawek zostają w pełni wykorzystane. Warto więc podczas wspólnej zabawy zadawać pytania i zagadki, kreować scenki i wyznaczać zadania. Do edukacji językowej rodzic może wykorzystać także zwykłe zabawki, chociażby drewniane klocki czy przedmioty codziennego użytku. Mają one różne kształty, kolory i faktury – można je podrzucać, dowolnie układać, zgadywać ich zastosowanie lub je wymyślać. A przy tym opowiadać, żartować, pytać i tym samym nawiązywać z dzieckiem bliską więź.
Często słyszę od rodziców młodszych dzieci „teraz niech się bawi. Na naukę przyjdzie czas w szkole”. Na naukę tak, ale na edukację przez zabawę z dzieckiem, powinniśmy znaleźć czas tak wcześnie, jak to tylko jest możliwe. Najlepiej już od najmłodszych grup przedszkolnych, czyli od trzech lat. Dlaczego? Ponieważ każdy, nie tylko dzieci, najlepiej uczy się wtedy, gdy proces analizy i zapamiętywania odbywa się podczas zabawy. Bardzo ważne są pozytywne emocje, ale też… towarzystwo. Wiedzieliście, że dzieci znacznie mniej uczą się od tych, których nie lubią? A to znaczy, że najbardziej chłonne są podczas zajęć z rodzicami, ukochanymi dziadkami, przyjaciółmi. Do tego dochodzi problem ostatnich lat – zmiana struktur szkolnych, a co za tym idzie programu nauczania i podręczników. Dlatego tak ważne jest to, aby maluch wyniósł z domu bazowe umiejętności, ale przede wszystkim zamiłowanie do nauki – mówi Ania Oka z bloga Zabawkator.pl. W przypadku gdy rodzice są niepewni własnych kompetencji językowych, mogą sięgnąć po specjalistyczne programy edukacyjne, które oferują gotowe narzędzia, rekwizyty i scenariusze zabaw.
Zabawki tworzone przez naukowców
Ting to interaktywny długopis, który po przyłożeniu do obrazka w specjalnej książce, wypowie słówko i frazę, zada pytanie, zaśpiewa, zarymuje, zaproponuje wspólną zabawę. Odtworzy też dźwięki otoczenia – dziecko usłyszy pluskanie wody, tykanie zegara czy dźwięk wiolonczeli. Wszystko to nie tylko rozwija kompetencje językowe dziecka, ale i jego wiedzę o świecie. Ting, aktywizując wiele zmysłów, sprawia, że nauka jest o wiele bardziej atrakcyjna i staje się zabawą dla całej rodziny. Seria edukacyjna Ting proponowana przez Empik została stworzona przez ekspertów metody Leo English. Książeczki i gry do nauki języka angielskiego są skierowane do dzieci w wieku 3-5 lat, które mogą wspólnie z rodzicami uczyć się nowego języka.
Anna Lesińska-Caudle, metodyczka związana z Uniwersytetem Łódzkim, propagatorka metody Leo English i autorka książek z serii Ting „What a Day”, podkreśla zalety interaktywnego sposobu nauki: – Ting jest cudowny, bo dostarcza wzorca fonetycznego. Na początku proponujemy zabawę z książką. Centralną częścią rozkładówki jest scenka, po prawej stronie znajdziemy słówka z nią związane. Dodam, że jest ich całkiem sporo, bowiem materiał został dostosowany do możliwości każdego dziecka w tym wieku, także tego bardzo rezolutnego i lubiącego się uczyć. Jednak do rozpoczęcia zabawy wystarczy poznanie tylko kilku. Prostych struktur zdaniowych z dołu strony używamy już po wysłuchaniu scenki rodzajowej. Tworzy ona niezbędny kontekst, dzięki któremu dziecko naturalnie poznaje język. Korzystając z tej książeczki, dziecko nazywa również kolory, uczy się liczyć, a Ting ponadto proponuje różne gry i zabawy rozwojowe. Taka interaktywność zdecydowanie ułatwia i uprzyjemnia naukę.
Wspólna lektura to jednak dopiero początek zabawy. Potem można utrwalać wiedzę, układając puzzle, np. „My First Words” (pierwsze słowa) lub „Colorus and Numbers” (kolory i liczby), dzięki którym dziecko zapamiętuje słówka i rozpoznaje wyrazy. Używając długopisu Ting, utrwala natomiast prawidłową wymowę. Częścią serii są także karty do zabawy (Flashcards) oraz gry memory (zestawy zawierają ponad 100 nagrań, a także instrukcję zabaw). W książeczkach pojawia się wiele propozycji wspólnych aktywności ruchowych – tak właśnie wyglądają lekcje metodą Leo English. To nauka przez kontekst, zabawę i pracę z ciałem. Serię książek „What a Day” uzupełnia zeszyt ćwiczeń – Activity Book z zagadkami, rebusami, krzyżówkami i naklejkami, które nie tylko utrwalą wiedzę, ale przede wszystkim potwierdzą kompetencje zdobyte przez dziecko, dając mu poczucie satysfakcji. Premiera serii 28 listopada.